Bernie to prawdziwy słodziak. Upiecze ciasteczka, doradzi w wyborze trumny, czule przytuli, a na pogrzebie małżonka zaśpiewa gospelowy song. Przedsiębiorca pogrzebowy co się zowie. Krótko po tym, jak pojawia się w małym teksańskim miasteczku, wszytskie wodwy zaczynają czuć do niego nieodpartą słabość, chcą usynawiać, zapraszać na herbatki i przepisywać majątki zmarłych mężów. Gdyby był postacią z filmu, zapewne wykorzystałby sytuację w jakiś niecny sposób. Jednak nie jest. A przynajmniej do końca. Linklater swoją przewrotną komedię oparł na prawdziwej historii odsiadującego obecnie wyrok mieszkańca Teksasu. Mimo ciężkiej zbrodni, ujęła się za nim cała społeczność rodzinnego miasta. Dlaczego? Na czym polega zniewalający urok Berniego? (www.americanfilmfestival.pl)

Dystrybucja: